Lula uważa, że negocjacje ze Stanami Zjednoczonymi wymagają ostrożności: „Są pewne granice”.

Prezydent Brazylii Luiz Inácio Lula da Silva oświadczył w niedzielę, że negocjacje ze Stanami Zjednoczonymi w sprawie nowych taryf nałożonych przez Donalda Trumpa wymagają ostrożności i odpowiedzialności dyplomatycznej, twierdząc, że istnieją „granice dyskusji” z rządem USA.
„Nie mogę powiedzieć wszystkiego, co myślę, że powinienem powiedzieć. Muszę powiedzieć to, co jest możliwe” – powiedział Lula podczas spotkania Partii Pracujących (PT), której przewodzi.
Nie wymieniając bezpośrednio Trumpa, prezydent Brazylii potępił politykę taryfową Waszyngtonu, która ma na celu ukaranie kraju gospodarczo z przyczyn politycznych, nazywając ją „niedopuszczalną”.
„Chcemy być szanowani za naszą wielkość. Nie jesteśmy nic nieznaczącą republiką” – podkreślił prezydent.
W swoim przemówieniu Lula zapewnił również, że jego rząd nie boi się konfrontacji i powiedział, że chociaż Brazylia nie chce zamieszania, nie należy sądzić, że „się boimy. Nie boimy się”.
Prezydent przypomniał, że jego wiceprezydent Geraldo Alckmin i minister spraw zagranicznych Mauro Vieira przedstawili już rządowi USA konkretne propozycje i że kanały dialogu pozostają otwarte.
W piątek Lula powtórzył, że jest „otwarty na dialog” na temat ceł z liderem Republikanów, po tym jak Trump zasugerował możliwość rozmowy między nimi.
Jednakże prezydent Brazylii doprecyzował, że „tymi, którzy definiują kierunek rozwoju Brazylii, są Brazylijczycy i ich instytucje”, po atakach Białego Domu na Sąd Najwyższy tego południowoamerykańskiego kraju w związku z próbą zamachu stanu w procesie byłego prezydenta Jaira Bolsonaro.
Po tym, jak rząd USA ogłosił 50-procentowe cła na kilka brazylijskich produktów w odwecie za „polowanie na czarownice” prowadzone, jak twierdzi Trump, przeciwko Bolsonaro w Brazylii, w zeszłym tygodniu rząd nałożył sankcje na sędziego Alexandre’a de Moraesa, prowadzącego sprawę przeciwko Bolsonaro, wprowadzając ustawę blokującą jego aktywa w USA i zakazującą transakcji z Amerykanami.
eleconomista